wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 2.



Annie


Głupi budzik.Jak on wogóle ma czelność mnie budzić i to jeszcze w sobotę.Byłam niewyspana i strasznie bolała mnie głowa,nie miałam ochoty na nic.No ale musiałam wstać.Przeciągnęłam się,delikatnie zmieniając swoją pozycję z leżącej na siedzącą,po czym ziewnęłam.Rozejrzałam się po moim pokoju.Wczoraj nie za bardzo trzeźwa wchodząc do pokoju rzuciłam się na łóżko.Spojrzałam na podłogę.Leżały tam ubrania z wczoraj,z torebki wysypały się różne rzeczy i wszystko to wyglądało okropnie.Niechętnie wstałam i zaczęłam sprzątać,a właściwie ogarniać w pokoju.Zaczęłam myśleć o planach na dzisiaj,miałam spotkać się z Jake'm,a potem z dziewczynami w BBC Radio,o czym właściwie Rose nie wie.Moja przyjaciółka ma szczęście,dogaduje się z rodzicami,ma fajnego brata.Czego mogłaby chcieć więcej?No tak...Tylko miłości.Rozmyślając jednocześnie sprzątnęłam trochę w pokoju,ale i tak nie było czysto.Wstałam z podłogi i podeszłam do szafy.Jako zestaw do ubrania wybrałam biały t-shirt z niebieskim obrazkiem,jeansową kurtkę,krótkie białe spodenki i niebieskie vansy.Wzięłam te wszystkie rzeczy do łazienki i tam się przebrałam.Włosy wyprostowałam prostownicą,rzęsy musnęłam tuszem i właściwie byłam gotowa.Przyjrzałam się sobie w lustrze.Właściwie byłam całkiem ładna,ale mimo tego miałam wiele kompleksów.Westchnęłam,ostatni raz przyjrzałam się swojemu odbiciu i wyszłam z łazienki.Cicho zeszłam po schodach na dół,dokładniej do kuchni.Podeszłam do lodówki ale po przejrzeniu jej zawartości stwierdziłam,że nie jestem głodna.Spojrzałam na zegarek który wisiał w kuchni.Była dziewiąta,z Jake'm umówiłam się o dziesiątej w Starbucksie,więc nie miałam aż tak dużo czasu.Opuszczając kuchnię wróciłam do swojego pokoju,z którego wzięłam torebkę a do niej spakowałam najbardziej potrzebne przedmioty,czyli Iphone'a,klucze od domu i jeszcze parę innych rzeczy.Mając torebkę i kurtkę ze sobą wyszłam z domu.Przekluczyłam drzwi i zaczęłam iść w stronę przystanku metra.Nie miałam daleko do kawiarni w której umówiłam się z moim przyjacielem,jednak z strasznym bólem głowy nie miałam ochoty za dużo chodzić.Stałam na przystanku dwie minuty,po czym podjechało metro.Kupiłam bilety i usiadłam na siedzeniu.Ból głowy stawał się nie do zniesienia.Wyjęłam z torebki wodę i tabletki,połknęłam je popijając wodą.Chwilkę jeszcze posiedziałam w metrze,po czym melodyjny i wszystkim dobrze znany głos oznajmił przystanek na którym miałam wysiąść.Wyszłam z pojazdu i zaczęłam iść w stronę Starbucksa.Trwało to chwilę,po czym zobaczyłam dość duże logo i weszłam do kawiarni.Jake siedział już przy stoliku,pomachał mi gdy weszłam.
-Hej-skierowałam się do chłopaka,siadając przy stoliku.
-Hej Annie-uśmiechnął się.
-Zamówiłeś już coś?
-Nie,czekałem na Ciebie.Jak tam po imprezie?
-Chciałabym powiedzieć,że czuję się doskonale,ale tak nie jest,więc sobie lepiej odpuść pytania o mój stan samopoczucia-poprawiłam grzywkę.
Jake otworzył usta i chciał coś powiedzieć,przerwała mu kelnerka która podeszła do naszego stolika.
-Poproszę kawę-poprzedziłam pytanie dziewczyny.
-To samo-poprosił chłopak.
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu,które przerwał mój przyjaciel.
-Masz plany na dzisiaj?
-Tak,a co?Chciałeś mnie gdzieś zabrać?A po co ja wogóle pytam,dla ciebie jestem śmieciem.
-Mała,wiesz że tak nie mówię.
-Ale myślisz,i lepiej nie zaprzeczaj.
-A gdzie się wybierasz?-próbował zmienić temat Jake.
-Dlaczego cię to tak interesuje?-zadałam retoryczne pytanie-mam swoje życie i mam prawo nie mówić ci gdzie idę i z kim,a nawet po co.Jesteś moim przyjacielem,nie kimś bliskim,bo będe łaskawa ci przypomnieć Jake,że ciągle mnie olewasz a mówisz że jestem dla ciebie ważna.Przepraszam,ale to chyba nie jest raczej normalne?
-To ty boisz się spróbować.
Te słowa krążyły mi po głowie,sama nie wiedziałam co odpowiedzieć,nawet nie zauważyłam kiedy kelnerka przyniosła kawę.Zaczęłam szybko ją pić,pomyślałam że to mnie uspokoi.Łzy jednak szybko napływały do moich oczu,nie mogłam siedzieć tak bezczynnie ale wiedziałam że będę i tak musiała wrócić do tej rozmowy.
-Przepraszam Jake,nie mogę tak dłużej-powiedziałam i wstałam od stolika po czym szybko wyszłam z kawiarni.
-Anne!-krzyczał chłopak,biegnąc za mną-Anne poczekaj!
Nie zatrzymałam się,szłam przed siebie.Gdy zobaczyłam że mój przyjaciel zrezygnował udałam się do parku.Usiadłam tam na ławce i wyciągnęłam z torebki Iphone'a,weszłam na twittera i od razu dodałam wpis : Dziękuje wam za wszystko, @rosegrimmy i @liwright.Kocham Was xx.Po dodaniu tweeta posprawdzałam wszystkie wiadomości,wypowiedzi moich znajomych.Znudzona wyłączyłam twittera i napisałam wiadomość do Lily.Miałyśmy się spotkać przed BBC Radio,a Nick miał tam przyprowadzić Rose.Wyłączyłam Iphone'a i schowałam go do torebki.Zaczęłam rozmyślać o Jake'u,te słowa które wypowiedział nadal leżały mi na sercu.Ja naprawdę boję się spróbować?Nie koniecznie.Jake o mnie nie dba,nie zależy mu na mnie ciągle mnie okłamuje a kiedy jest już dobrze,znowu wszystko się psuje.Dlaczego tak jest i dlaczego akurat ja musze to przeżywać?Nie może być dobrze,jak w filmach?Co ja gadam,wszystkie filmy opowiadają o szczęściu,szczęśliwej miłości.Szkoda,że to tylko filmy.Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk sms'a,jak się okazało od Li x :,, Jestem już w drodze do radia,a do Nicka już jedzie Rose.Chodź szybko tu,czekam x''.Spojrzałam na zegarek,dziesiąta trzydzieści.Jeśli się pospieszę zdąże.Wstałam z ławki,otuliłam się kurtką i ruszyłam w stronę miejsca,w którym przebywała moja przyjaciółka.Szłam,jak przypuszczałam pięć minut i ujrzałam moją przyjaciółkę trzęsącą się z zimna.
-Brown,gdzie ty do...przepraszam byłaś?-opatuliła się mocniej.
-Widziałam się z Jake'm,naprawdę przykro mi,że się spóźniłam.Wchodzimy do środka?-popatrzyłam na dość spore drzwi z najróżniejszymi ogłoszeniami i przedewszystkim dużym logiem radia.
-Wejdźmy-odgarnęła kosmyk włosów i pociągnęła mnie za rękę.Weszłyśmy do środka budynku.Nie było tam nic ciekawego,bardzo mocno pachniało kawą i było słychać muzykę puszczaną przez radiowców.
-Poczekajmy tu na Nicka-stwierdziła Wright,po czym usiadła na małej ławce przy automacie z kawą.Lily patrzyła na mnie trochę zdenerwowana,a właściwie nie wiedzialam co się stało.
-Wszystko dobrze?
-Powinnam ciebie o to zapytać.Annie,to Jake prawda?-spojrzała mi prosto w oczy.
-Li...
-Co się stało między wami?
-Nic,i w tym problem.Nic,absolutnie nic,jemu na mnie zależy a jednak tego nie pokazuje.Nie chcę o tym gadać,okej?Dam sobie radę-usłyszałam skrzypienie drzwi,spojrzałam na nie a z nich wyłonili się uśmiechnięci Rose i Nick.
-Hej dziewczyny,możecie mi powiedzieć co uknuł mój braciszek?
-Bo chodzi o to,że..-zaczął chłopak-BBC Radio organizuje coś takiego jak audycja,w której dajemy szansę się wybić i zaśpiewać młodym,a że ty jesteś do tego stworzona,pomyślałem że będziesz się cieszyła.
-I wy o tym wiedziałyście?-spytała trochę zszokowana,a my kiwnęłyśmy głowami.
-Kocham Was!-wykrzyknęła i przytuliłyśmy się wszystkie razem,po czym wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Ej,ktoś tu chyba zapomniał,że za pięć minut zaczynamy?-przypomniał Nick i pociągnął swoją siostrę za rękę,a nam powiedział,że mamy iść za nim ale zostać w pomieszczeniu koło kolesia od spraw dźwięku itp. Tak zrobiłyśmy i usiadłyśmy koło tego specjalisty który nazywał się Jason i był strasznie miłym człowiekiem.
-Zaraz zacznie śpiewać-powiedziała podniecona Li.
Audycja polegała na tym,że nasza przyjaciółka nie wiedziała,jaką piosenkę zaśpiewa.Wylosowano dla niej ,,Im Yours'' Jasona Mraza.Zaśpiewala całą piosenkę,po czym przyszła do nas.Nick wyszedł chwilę po niej.
-Dziewczyny,mogę wam kogoś przedstawić?-chłopak wyszedł z pomieszczenia,a my wyszłyśmy za nim.Zaprowadził nas do pomieszczenia,które przypominało bar.Parę stolików,stół na którym było postawione jedzenie,oraz wyróżniająca się żółta lodówka z napojami w środku.Po dokładnym obejrzeniu pokoju dostrzegłam jeszcze kogoś.Siedział,wyraźnie na kogoś czekając.Był to chłopak wysoki,o kręconych brązowych włosach. ,,Loczek''-pomyślałam,patrząc na jego bujne loki.Chyba uslyszał,że  wchodzimy.Gwałtownie się obrócił i dopiero wtedy mogłam zobaczyć jego twarz.Jego zielone oczy spojrzały na mnie,a potem na Nicka.
-Cześć-rzucił chłopak w stronę brata mojej przyjaciółki.
-Cześć,długo czekałeś?To dziewczyny,poznajcie się,bo ja mam trochę do załatwienia.Dasz sobie radę?-loczek skinął głową,po czym Grimshaw wyszedł.Zdziwiła mnie trochę ta sytuacja,spojrzałam na moje przyjaciółki.Li czuła się niezręcznie,gapiła się w ziemię,a Rose bawiła się rękoma.
-Hej,jestem Annie - przerwałam niezręczną ciszę podając rękę chłopakowi.
-Harry.Harry Styles - moje przyjaciółki podeszły do niego i również się przedstawiły.
-Co tu właściwie robisz? - zagadnęła Rose.
-Jestem przyjacielem Nicka,a wy?
-Rose to jego siostra a my to przyjaciółki Rosalie - wytłumaczyła Lily.
-A czym się zajmujesz dokładnie,Harry? - pierwszy raz użyłam jego imienia.
-Nie słyszałyście nigdy o One Direction?
-A,ty to ten z dołeczkami i loczkami którym podniecają się nastolatki? - zakpiła siostra Nicka.
-Tak,a właściwie nie,dlaczego tak sądzicie?Nie znacie nas,mnie.
-To się czuje - odgarnęła kosmyk włosów.
-Założysz się,że tak nie jest - powiedział Harry patrząc na moją przyjaciółkę.
-A jak mi to udowodnisz?
-Chodźcie ze mną - wstał,po czym podszedł do wieszaka i zdjął z niego kurtkę,po czym wyszedł z miejsca,które wcześniej nazwałam barem.Stanął w drzwiach i spojrzał na nas.
-Idziecie? - spytał.Podeszłam do niego,moje przyjaciółki zrobiły to samo.Po chwili znajdowałyśmy się już w czarnym porshe chłopaka.Usiadłam koło niego,a Lily i Rose zajęły tylne siedzenia.
-Gdzie nas wieziesz?Nie chcesz nas zabić,prawda? - mówiła wystraszona Li,a ja wybuchnęłam śmiechem,po chwili cała reszta też się do mnie dołączyła.
-Uważaj bo nas zabijesz- Harry nie mógł pohamować śmiechu,ale za moją prośbą zwolnił.Jechaliśmy parę minut i byliśmy na miejscu.Wszyscy wysiedli z aura,ja zaczęłam się przyglądać miejscu w którym byliśmy.Duża willa pomalowana na biały kolor.
-Chodźcie.
Skierowaliśmy się do dużych drzwi,gdy przy nich stanęliśmy Harry lekko je popchnął i weszliśmy do środka.Znaleźliśmy się w dość sporym pomieszczeniu,przypominającym przedpokój.Po krótkim zastanowieniu,postanowiłam zrobić to co Styles,czyli zdjąć kurtkę.
-No,to co chciałeś nam udowodnić? - podniosła brew Rose.
-Zaraz się dowiecie,dziewczyny - uśmiechnął się dziwnie i kazał nam iść za sobą,po raz kolejny wykonałyśmy jego polecenie.Weszłyśmy do salonu,w którym znajdowali się nieznani nam chłopacy:blondyn,dwóch brunetów i mulat.
-Okej Harry,wiemy że lubisz się zabawić ale aż trzy? - zaśmiał się mulat.
-Zayn,przyprowadziłem je tu żeby poznały nas,jacy jesteśmy naprawdę - zmienił temat.
-To może najpierw się poznajmy?Jestem Liam - wyciągnął do nas rękę brunet.Przedstawiliśmy się sobie,po czym wszyscy usiedliśmy na kanapie i fotelach.
-Ile macie lat? - spytał blondyn,czyli Niall.
-Ja mam 18,a dziewczyny po 17 - powiedziała Lily.
-Młode jesteście - stwiedził Zayn.
-Przepraszam bardzo,a ty niby ile masz lat? - prychnęła Rose.
-19.
-Też...niedługo kończę tyle,to znaczy będę miała 18 lat.
Dalsza rozmowa była ciekawa.Harry miał rację.One Direction to nie rozpieszczeni nastolatkowie,to normalni chłopcy.







cześć,na początku słówko ode mnie (Annie),rozdział wyszedł mi beznadziejnie i przepraszam Was za to.
Mamy dla Was jedno pytanie:dziewczyny będą dobrze dogadywały się z chłopakami?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz